sobota, 2 lutego 2013

XX


W domu zjawiliśmy się na kilka minut przed jedenastą. Zdążyliśmy schować Księgę Aniołów i zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zanim zdążyłam odezwać się choćby słowem Anka rzuciła się na mnie ściskając mnie do utraty tchu.
- Natka ty żyjesz? Myślałam, że już po tobie – śmiała się, zawsze miała zdolność do koloryzowania rzeczywistości. - W końcu mnie puściła – Jezu wyglądasz jakbyś była w SPA , a nie w szpitalu. - Wcisnęła mi na ręce Terapeutę, który był u niej na czas mojej choroby. Za nią stał Bartek:
- Cześć Natka- zauważyłam, że ma ostrzejsze rysy twarzy, chyba schudł.
- Cześć Bartek. - chciałam mu podać rękę, ale Terapeuta prychnął i zaczął się tak przymilać, że musiałam go przytrzymać, aby nie spadł. Do przedpokoju wszedł Norbert i uściskał Ankę, a Bartek znieruchomiał. Terapeuta gdy tylko zobaczył Norberta przeskoczył z moich rąk prosto w jego ramiona i zaczął się łasić i głośno mruczeć. Norbert wyciągnął do Bartka rękę, ale gest nie został odwzajemniony. Wymieniłyśmy z Anką spojrzenia.
- Chodźcie do pokoju ja zrobię coś do picia – rzucił Norbert i poszedł z Terapeutą do kuchni.
- Czego się napijecie?- spytałam gdy usiedli w fotelach. 
- Kawę z mlekiem – odpowiedziała Anka.
- Dla mnie też – Bartek wpatrywał się we mnie intensywnie. 
Trzy kawy jeśli chodzi o nas, z mleczkiem. Przesłałam zamówienie. 
Robi się, hokus pokus – usłyszałam w głowie serdeczny śmiech Norberta i poczułam przyjemne ciepło ogrzewające mnie od wewnątrz. Cudownie było słyszeć w głowie jego śmiech, jego słowa, zaglądać w jego myśli. Czułam , że należę tylko do niego i to uczucie wypełniało mnie po czubki palców.
- Musiałam się przekonać, że z tobą wszystko w porządku – odezwała się Anka – ale jak widzę, to lepiej niż w porządku. 
- Wyglądasz bardzo ładnie – powiedział Bartek, patrzył mi prosto w oczy i nagle otoczyło mnie uczucie chłodu. Zimno wdzierało się do mojej głowy i serca, a Bartek wciąż patrzył. Na jego usta zaczął wypływać uśmiech triumfu. Zaczęło mi być słabo, oparłam się o fotel, a Anka zaraz była przy mnie.
- Natka? Co się dzieje? Norbert! - zawołała, a Bartek nadal uśmiechał się zjadliwie. 
Norbert wpadł do pokoju. 
Odepchnij go , zamknij umysł. 
Jak?
Wyobraź sobie to jako np. kulę i odepchnij. 
Przenikający chłód wyobraziłam sobie jako niebieskie zimne światło, zebrałam je w ogromną kulę i cisnęłam do Bartka. Uderzyło w niego i zamrugał zdumiony. Zamknęłam przed nim umysł. 
Wygląda na to, że jest sługusem Asmodeusza. Przy mnie odczuwasz ciepło gdy zaglądam w twojej myśli, a ja przy tobie, ale przy Złym i sługusach zimno. Zapewne Asmodeusz chciał poznać twoje plany. 
Musimy mu powiedzieć!
Nie możemy, nie uratujesz go już. Jest stracony. 
Bartek nagle wstał i wyciągnął do Anki rękę. 
- Chodź, pan cie potrzebuje. 
Norbert szybko zasłonił Ankę sobą , złapał Bartka za bluzę i wyszeptał jakąś formułkę. Bartek nagle stał się bezwładny. Norbert wziął go na ręce 
Zaniosę go do jego mieszkania. 
I tak zostawisz? A co z Asmodeuszem? Będzie mu nadal służył.
Ja nie mogę go zabić. 
A kto?
Nie wiem. 
Spojrzałam na Ankę, patrzyła to na mnie, to na Norberta , to na Bartka. Dłonie trzymała przy ustach i gołym okiem widziałam jak się trzęsie. 
Co mam powiedzieć Ance? 
Prawdę.
Nie możesz sprawić by zapomniała? 
Nie, on jest za blisko, musi wiedzieć i wyjechać z nami. 
Norbert wyszedł, a ja wzięłam Ankę za rękę.
- Anka muszę ci coś opowiedzieć...
Anka piła kawę i słuchała, słuchała, słuchała. To otwierała oczy ze zdumienia, t chwytała mnie mocno za rękę słuchając co przeszłam. Spróbowałam nawet zrobić jej drugą kawę i o dziwo wyszła znakomicie. Anka kiwała głową i nic nie mówiła, dopiero gdy powiedziałam o Rafale.
- To niesamowite – wyszeptała w końcu. - A Rafał? - zobaczyłam , że łzy płyną jej po policzkach – wróci? - i wtedy zrozumiałam, że Anka była po prostu zakochana w Rafale. Odpowiedź sama wypłynęła na moje usta, jakby ktoś we mnie podjął decyzję, serce dziwnie się ożywiło.
- Wróci, znajdę go, choćbym miała umrzeć. - Anka przytuliła się do mnie, płakała a ja tuliłam ją i głaskałam. W końcu odsunęłam ją od siebie.
- Połóż się, odpocznij.
- Nie jestem śpiąca – zaprotestowała.
- Owszem – przyłożyłam dłoń do jej czoła – jesteś.
- Może masz rację- zdążyła odpowiedzieć i zasnęła na fotelu.
Przykryłam ją kocem, wyjęłam z szuflady zamykanej na kluczyk Księgę Aniołów i poszłam do kuchni.Czułam, ze w niej znajdę wszystkie odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz