XVIII
- Nie, nie jesteś upadłym. - nigdy nim nie będziesz, jesteś za dobry.
Przeceniasz
mnie.
Masz
anielskie serce.
Ty
teraz też.
Zamilkłam. Prysnął gdzieś humor.
Zatęskniłam za Rafałem, chciałam aby był tuż obok, przy mnie.
Norbert postawił dwa kubki kawy na stoliku i podszedł do mnie.
Objął mnie ramionami, a ja wtuliłam się w niego, ufnie jak
dziecko.
- Gdzie on może być?- Nie wiem kochanie, ale obiecuję ci, że się dowiem.
- Co powiemy ludziom ? - od razu pomyślałam o Ance.
O Boże , czy Ania wie?
Wie,
że leżałaś w szpitalu i nikt nie mógł cie odwiedzać i
wie, że dziś wróciłaś , ma przyjść jutro o jedenastej.
Powiedziałem, że Rafał wyjechał w sprawach służbowych.
Dziękuję - wtuliłam się w niego
mocno – choć w końcu zacznie ich niepokoić brak kontaktu z
jego strony, zawsze był towarzyski.
Nie
martw się jutrem, żyj chwilą obecną.
Odsunął mnie od siebie i kciukiem uniósł
moją twarz ku sobie. Jego piękne brązowe oczy pociemniały i
nabrały pachnącego erotyzmem blasku. Pochylił się i zaczął
najpierw delikatnie całować moje wargi.
Chyba
jest na miejscu określenie, że całujesz jak anioł.
Owszem,
jak najbardziej. Ale jestem niebezpiecznym aniołem.
Agresywnie wdarł się w moje usta językiem.
Chciałam mu się poddać, ale nawet gdybym nie chciała musiała
bym to zrobić.
Nie szkodzi.
Odkąd
jestem przy tobie, ciągle dzieje ci się krzywda.
Jego ręce powędrowały w dół i
zaczął rozsupływać węzeł szlafroka. Usta z każdą chwilą
stawały się bardziej natarczywe, gorące, aż do bólu
przygryzał moje wargi i miażdżył swoimi. Nie sprzeciwiałam się,
zauważyłam, że powoli budził we mnie dziką namiętność. Miałam
trzydzieści lat i choć minęło trochę czasu odkąd spałam z
facetem, przy Norbercie ciało samo wychodziło naprzeciw jego
pragnieniom. Czy tak jest gdy człowiek odnajdzie swoją połówkę
pomarańczy?
Kawa stygnie - roześmiał się.
Czuję
się wystarczająco pobudzona, by sobie ją darować.
Roześmiał się jeszcze głośniej. Cudownie
było słyszeć jego szczery, niczym nie pohamowany śmiech. Przez te
kilka dni, które dane było nam być razem nie słyszałam go
często. Zsunął ze mnie szlafrok.
O Boże!
Co? Nie
odrywałam warg od jego ust, ale czułam jak rozciągają się w
uśmiechu.
Co to jest?
Wskazał na moją piżamę. Miałam na sobie spodnie w
zieloną kratę i szarą bluzę z misiem. Boże wyglądasz słodko.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na
łóżko, nie przestając mnie całować. Było mi tak dobrze.
Jestem z tobą szczęśliwa wiesz?
Wiem, ja z tobą też. Jak nigdy wcześniej.
Zmroził mnie tymi słowami. Oderwałam się od
niego gwałtownie.
Co się stało?
A jeśli to jest to szczęście , które
cię zabije? Dopiero wywinęłam się śmierci. Nie mogę cię
stracić. Tak mało mamy za sobą, niedługo wrócę do pracy
i tych wspólnych chwil będzie jeszcze mniej. Norbert... Moje myśli gnały jak szalone ogiery.
Wiem kochana, wiem.
Opadł na
poduszkę. Cierpienie i ból malowały się na jego twarzy.
Położyłam się obok i
nakryłam nas kołdrą.
Natuś - przysunął
się do mnie – tak bardzo chcę poczuć twój smak.
Ja też tego chcę.
Jeśli kiedyś odejdę i to nie będzie ta
chwila, nie przeżyję , że nie dane nam było być tak blisko.
Odrzucił kołdrę i jednym ruchem ściągnął
ze mnie bluzę, potem spodnie. Siedział i patrzył na mnie, a moje
ciało pod samym jego wzrokiem napinało się głodne i prosiło o
jeszcze. Pochylił się i znów mnie pocałował, był silny i
niecierpliwy. Jego dłonie przesuwały się po mnie gorączkowo.
Każde muśnięcie palców odczuwałam jak palący ogień. Jego
ciało napierało na moje, a moje poddawało się mu całkowicie.
Nie, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Jego palce
zawędrowały na moje uda i prowadząc dalszą wędrówkę
przyprawiały mnie o dreszcze, których nie mogłam opanować.
Wtuliłam się mocno w jego szyję i omal nie wgryzłam się w ramię.
Rękami pospiesznie zerwałam z niego koszulę i zaczęłam odpinać
jego spodnie. Nagle mój strach zwyciężył.
Jesteś pewien, że nie tym jest pełnia
szczęścia? Że nie w nas jest źródło szczęścia większego
niż z Bogiem?
Długo milczał, więc spróbowałam tak jak on w moje, zajrzeć w jego serce, ogarnęło mnie ciepło.
Nie, nie jestem.
Leżeliśmy jeszcze chwilę w ciszy, a potem
Norbert otulił mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Przykrył
nas kołdrą. Położyłam się na jego piersi i wsłuchiwałam w
miarowe uderzanie jego serca. To było tak niesamowite, biło dla
mnie. Znów poczułam ciepło w sobie.
Tak, bije tylko dla ciebie i dzięki tobie.
Kocham cie.
Kocham cię. Natuś?
Tak?
Nie możesz wrócić do pracy.
Co?
Nie możesz. On wróci po ciebie, nie
zadowoli się Rafałem. Chce zniszczyć każdego, kto jest mi drogi.
Zabrał już staruszka księdza. Wtedy gdy mnie widziałaś... pani
Maria oddała mu duszę za młodość i bogactwo, stała się jego
podwładną. Wpuściła go do niego , a on wyrwał mu serce i rzucił
w ogień piekielny. Asmodeusz może na razie ucichnie, ale kiedyś
wróci. Nie możemy narażać innych.
Ale dzieci, moja grupa?
Wiem, właśnie o nie mi chodzi.
A mama? Przyjaciele? Anka, Bartek?
Na
razie wystarczy, że ograniczysz kontakty. Ale będziemy musieli stąd
wyjechać. Uważam, że teraz gdy masz anielskie serce, nie dostanie
się do twojej głowy, do twoich myśli i serca. Nie będzie wiedział
kto jest dla ciebie kimś ważnym, o ile tego nie zobaczy na własne
oczy. Dlatego musimy wyjechać. Zacząć gdzieś wszystko od
początku.
Nie
mam tyle pieniędzy, by zaczynać od nowa. A w pracy nie zwolnią
mnie z dnia na dzień.
Pieniędzy
nie potrzebujesz, masz mnie, ale myślę też, że sama masz twórcze
moce. W pracy zrobią to co im powiem.
Czy
można jednocześnie czuć się szczęśliwym aż do bólu i
nieszczęśliwym? Tak się czułam. Żyłam, miałam przy sobie
miłość mojego życia, straciłam Rafała, Krystian nie żył,
musiałam zostawić mamę, przyjaciół i pracę. Łzy...
Jedna po drugiej płynęły po moich policzkach. Słowa same uniosły
się w przestrzeń
Ejaelu ?
Ejaelu ?
Tak
kochanie?
Bądź
ze mną.
Zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz